piątek, 17 grudnia 2010

*** (JESTEŚ TEMATEM MOJEGO ŻYCIA)

Wójcik Leszek

Jesteś tematem mojego życia
pragnę zgłębić cię do dna
zapamiętać od deski do deski
poznać twój smak
tam gdzie go nie przeczuwasz
rozproszyć obcą materię
zniweczyć czas i przestrzeń
dodawać się do ciebie
w nieskończoność
choćby to było tylko złudzenie

JAK DOBRZE

Różewicz Tadeusz

Jak dobrze Moge zbierac
jagody w lesie
myslalem
nie ma lasu i jagod.

Jak dobrze Moge lezec
w cieniu drzewa
myslalem drzewa
juz nie daja cienia.

Jak dobrze Jestem z toba
tak mi serce bije
myslalem czlowiek
nie ma serca.

TERRORYSTA, ON PATRZY

Szymborska Wisława

Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia.
Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście.
Niektórzy zdążą jeszcze wejść.
Niektórzy wyjść.

Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy.
Ta odległość go chroni od wszelkiego złego
no i widok jak w kinie:

Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi.
Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.
Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają.
Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy.
Ten niższy to ma szczęście i wsiada na skuter,
a ten wyższy to wchodzi.

Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund.
Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach.
Tylko że ten autobus nagle ją zasłania.

Trzynasta osiemnaście.
Już nie ma dziewczyny.
Czy była taka głupia i weszła, czy nie,
to sie zobaczy, jak będą wynosić.

Trzynasta dziewiętnaście.
Nikt jakoś nie wchodzi.
Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy.
Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i
o trzynastej dwadzieścia bez dziesięciu sekund
wraca po te swoje marne rękawiczki.

Jest trzynasta dwadzieścia.
Czas, jak on się wlecze.
Już chyba teraz.
Jeszcze nie teraz.
Tak, teraz.
Bomba, ona wybucha.

środa, 15 grudnia 2010

*** (MIŁOŚĆ)

Halina Poświatowska

pod drzewami - miłość
pośród ludzi - miłość
pośród deszczu
i w słońcu
odmieniałam pory roku
dokąd nie przyszła
teraz
jest tylko jedna pora roku
wiosna

*** (KIEDY UMRĘ)

Halina Poświatowska

kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym

czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny

często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy - w nich miłość i uśmiech

potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie

patrząc w płomień kochanie
myślę - co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym

a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i kolor jest chłodny

*** (MOIM SĄSIADEM)

Halina Poświatowska

Moim sąsiadem jest anioł
on strzeże ludzkich snów
dlatego wraca późno do domu
Na schodach słyszę dyskretne kroki
i szelest zwijanych skrzydeł
On rano staje w moich drzwiach
otwartych na oścież
i mówi:
Twoje okno znowu świeciło długo
w noc

ANIOŁ WĘDROWNY

Halina Prębska

Nocą białą, styczniową
Anioł szedł puszystopióry
Skrzydłami owinięty, niebieskie oczy otwierał szeroko
Na świat, białosrebrzyście rzeźbiony
Wielki był i pleczysty, a ponad głową sterczały mu końce pierzastych skrzydeł.
Duże stopy w śniegu zanurzał bezgłośnie
Bo pod anielskimi skrzydłami śnieg nie skrzypi.
Długo tak szedł, drogą między opustoszałymi domami, słuchając sztormowego morza.
Chętnie by przysiadł,
w gwiaździste niebo popatrzał,
nadziwował się cudom białych drzew.
Domy spały, na zimę porzucone, rozłożyste, zamknięte.
Jeden tylko, drewniany, otwarty stał, a w jego niziutkich drzwiach dojrzał Anioł sylwetkę Rzeźbiarza w czarnym kapeluszu, z wygasłą fajką w dłoni.
Przystanął zdziwiony.
Spotkały się spojrzenia oczu niebieskich i brunatnych.
Rzeźbiarz zdjął czarny, wielki kapelusz i szerokim gestem zaprosił Anioła.
Czy nie masz ognia do fajki - zapytał?
Siedli obaj na wysokim progu, biały Anioł i ciemny Rzeźbiarz.
Anioł skinął ręką i z nieba spłynęło
światełko prosto do fajki Rzeźbiarza, a potem przysiadło u jego stóp
w małej lampce.
Długo siedzieli obaj w milczeniu. Bezgłośnie snuły się opowieści, na przemian anielskie i malarskie.
Od tej pory, co noc z nieba spływa Anioł Pierzasty i siada na progu chatki obok Rzeźbiarza.
Nigdy nie czują się samotni.
Marzą o wiośnie, kiedy to Rzeźbiarz pomaluje liście wszystkim drzewom,
a skrzydła Anioła przemieni w tęczę, aby mógł go widzieć z daleka.
Kiedy znów nastaną zimowe noce, będą siadywać na progu,
przy migającym światełku.
Może Anioł też zacznie palić fajkę.
Jeśli będziesz w Karwieńskich Błotach zimą, patrz uważnie,
zobaczysz migoczące przy ziemi światełko i cień Rzeźbiarza w czarnym kapeluszu.